czwartek, 12 lutego 2015

I - Rozdział 3

Zapraszam! Koniec przedmowy.

Dracze, twoja opinia wiele dla mnie znaczy.
Ania, bój się bój!
0oOo0

Rozdział 3 | Polana

            To było dziwne. Jeszcze kilkanaście minut temu był w „domu”, którego domem nazwać się nie da,  a teraz szuka wyjścia z pułapki, którą jest las. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Przyzwyczajony, że brak mu zegarka spojrzał w niebo. Dzięki położeniu słońca mógł rozpoznać godzinę. Trwała właśnie pora kolacji, czyli osiemnasta trzydzieści, tak około. Księżyc wyjrzał już zza chmur. „Pora poszukać miejsca do przenocowania” – pomyślał i ruszył spełnić swe postanowienie. Szedł powoli, by niczego nie ominąć. Było tu mało miejsc, nie miał gdzie zostać na tą jedną noc. Niebo się zachmurzyło. Pech zawsze towarzyszył Harry’emu, więc nie dziwmy się, że tym razem znów mu doskwiera. Zimne krople zaczęły skapywać z nieba. Zatrząsnął się, gdy pierwsza z nich zetknęła się z jego ciałem. Jego ubranie było w tragicznym stanie. Nie, że nie dbał o nie, po prostu dostał je już takie.

            Skrył się pod drzewem, które w minimalnym stopniu chroniło go. Nagle do uszu Harry'ego dotarły dźwięki wycia. „To tylko psy, najwyżej wilki, nie bój się.” – Sam w to nie wierzył, ale zawsze warto jest mieć nadzieję. Od małego trwał w przekonaniu, że magia istnieje. Zdarzało się mu wiele niewyjaśnionych sytuacji i jeszcze ten mężczyzna. Kim on był?

            „Wilki” zbliżały się w jego kierunku. Czuły zapach obcej osoby. Ich terytorium nigdy nie zostało naruszone. Nigdy nie powinno to się stać.

            Prawdą było, że stworzenia, które zbliżały się były wilkołakami. Na niebie widniał okrąglutki księżyc obwieszczający pełnie. Wataha ta była jak rodzina. Wspierała się, pomagała sobie. Nikt nigdy się nie sprzeciwiał. Dowodził nimi wódz. Potężny stwór, najpotężniejszy ze stada – samiec alfa. Jego imię nie było tajemnicą, ale teraz pozwólmy, by otulił je puszek tajemnicy.

            Harry trząsł się z zimna i strachu. Pomimo, że było ciepło za dnia, w końcu trwało lato, na noc temperatura obniżała się jednak diametralnie. Przemokłe ubrania i niezagojone rany paliły. Cichy szloch wydobył się z jego ust. Był to niewybaczalny błąd. Czułe uszyska wychwyciły ten dźwięk i ruszyły w jego kierunku. Potter usłyszał szybkie przebieranie łap. Nie wiedział czemu to zrobił, ale zaczął uciekać. To sprawiło, że potwory zaczęły gonić. Biegł nie patrząc przed siebie. Upadał na kolana raniąc się do krwi. Zdzierał sobie ręce. Nie krzyczał. Nie potrafił, obawiał się, miał wątpliwości.

            Był już tym zmęczony. Ciągła ucieczka wcale mu nie pomagała. Przykucnął. Jego oddech  był urywany. „A co mi tam” uśmiechnął się. Wokół ustawiły się bestie wrogo wyszczerzając swe zębiska.

          – To chyba już mój koniec – powiedział, a łzy spłynęły nurtem po policzkach. – Koniec. – Powtórzył i zatrząsnął się. – Koniec.

I ruszyły. Pazury rozdrapywały stare rany i tworzyły nowe. Zębiska zakleszczały się na ciele przegryzając skórę. Krew sączyła się leniwym tokiem. Gdy stwory uznały, że czas już kończyć, bo zabawa im się znudziła, zostawiły go. Zostawiły na pastwę losu w lesie pełnym dzikich zwierząt.

            Pod dużym budynkiem stali ludzie. Wymęczeni przez noc ich stan nie wydawał się być choć odrobinę dobry. Poruszyli się. Od progu przywitał ich zapach świeżego jedzenia, które przygotowywały pociechy wilkołaków.

           – Marlena! – krzyk rozeźlonej nastolatki rozniósł się po budynku. Zarażeni zaśmiali się. Ten brzdąc będący córką wodza zawsze sprawiał problemy. Może nie był zbyt, jakby to powiedzieć, groźny, ale miał jeden minus, dziewczynka ciągle stroiła sobie żarty wraz ze swym młodszym bratem, który właśnie otarł swą piąstką zaspane oczy schodząc po schodach.

          – Dziwnie pachniecie. – Chłopiec skrzywił się wyczuwając obcy zapach. – Obrzydlistwo – powiedział i udał się do kuchni.

Wilkołaki wydały się być zdziwione. Dziwnie pachną? Nie… Obwąchały się, nic nie wyczuły. Ruszyły zjeść śniadanie. Jedynie dwudziestopięciolatek oddalił się z pomieszczenia. On jako jedyny również wyczuł ten zapach. Był połączeniem mokrego psa i jaśminu. To nie wróżyło dobrze.

            Wpadł na polanę i rozejrzał się spanikowany. Na środku leżał drobnej budowy chłopiec. Był cały poszkodowany. Leśna fauna zbliżyła się do Pottera liżąc go. Niektóre nie pewnie szturchały go łapkami, a inne zawzięcie przymilały się do niego.

            – Akysz – syknął przeganiając zwierzątka.

Jego krok był nie pewny. Zbliżał się starając nie wydać ani jednego dźwięku. Gdy podniósł wzrok na twarz chłopca zamarł. Oczy Harry'ego śledziły jego ruch. Były one wyprane z emocji. Znaczyło to, że Harry pogodził już się ze śmiercią.

        – Nie! – Podniesiony pisk wyrwał się z ust mężczyzny. Nie hamując się już podbiegł do chłopaka.
Harry skulił się na ściółce. Znów się bał. To było dla niego za dużo. Najpierw rudy, teraz on, wcześniej jeszcze wilkołaki, co będzie następne? Nie chciał wiedzieć. Jego ciało wcześniej zastygnięte, a następnie nerwowo poruszone przeszyło się bólem.

           – Dość. – Bezsilny szept dało się usłyszeć w ciszy.

           – Spokojnie. – powiedział blondyn podchodząc do niego. – Nie musisz się mnie obawiać.

           – Mówił to samo, a spójrz gdzie ja teraz wylądowałem.

Natan był zdziwiony, tak nazywał się ów blondwłosy mężczyzna. „O co chodziło chłopcu? Dziwne” – pomyślał i przykucnął przy młodzieńcu.

           – Pomogę ci. Zaufaj mi – przekonywał go.

           – A co mi pozostało? – zapytał.

       – Nie wiem. – Zmieszał się. Dziesięcioletnie dziecko, bo chyba tyle miało, takich pytań nie powinno nigdy w życiu zadawać.

           - No widzisz – uśmiechnął się zdawkowo. – Nic.

          – Zabiorę cię do kryjówki – powiedział nie przejmując się, że Potter już zasypiał.

          – Dobrze – rzekł  z zarumienioną od gorączki twarzą.

Podniósł malca i zawarczał zaborczo przytulając rozgrzane ciałko do siebie.

         – Moje szczenię. – Wyszczerzył kły. – Nikomu cię nie oddam.


0oOo0

10 komentarzy:

  1. Ale mi się to podoba, niby nic niewytłumaczone, a jednak czegoś się dowiadujemy, ale nie jestem pewna jak poskładać te elemenciki, więc na razie je zostawie. :) Cha dalej mam uśmiech na twarzy po przeczytaniu tego i noe mogę go zetrzeć. :D Kim był ten Rudy? xD Kojarzy mi się z Charlim W., ale nie mam żadnych podstaw by tak sądzić prócz tego, że ten mężczyzna jest rudy. Jeszcze raz powtórzę bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam Paulina
    PS Dalej mam ogromny uśmiech ( co kompletnie nie pasuje do sutuacji xD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba ci się, że facet jest rudy?

      Usuń
    2. A dlaczego nie??

      Co do rozdziału... Super wciąga. Jak i poprzednie zresztą. Jestem STRAAASZNIEEE ciekawa, jak to się dalej potoczy, bo jest naprawdę ciekawe. Dlatego życzę ci OGROOOMUUU WENY, CZASU (choć jak już znowu się zacznie szkoła, to na pewno będzie go mniej... niestety : <) i CHĘCI na dalsze pisanie!!!
      Pozdrawiam gorąco!!!
      ~Daga ^.^'

      Usuń
  2. Rozdział mi się bardzo spodobał, tak jak poprzednie, bardzo wciąga. Jedynym minusem jest to, że nie wiesz kiedy się skończy. Tylko zdążysz się wczuć - niespodzianka - koniec.
    Jednak jestem szczęśliwa z częstotliwości dodawanych rozdziałów.
    Życzę ci dużo weny no i spokojnego odpoczynku :D
    Panna Riddle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj TAK WCIĄGA:) I TO BARDZO. I to yaoi daleko hen hen ale jest.
      A ostatnie zdania super - podobno tak też Syriusz mówił do Harrego "szczeniaczku"?
      Weny. Weny. Weenyyyy

      Usuń
  3. Dzięki za link w mojej Księdze Gości :) Bardzo podoba mi się pomysł, chociaż niewiele wytłumaczyłaś. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dłuższe (wiem, wiem, narzekam). Ale rozumiem, jak to jest na początku.
    Fajnie, że dodajesz tak często rozdziały. Obiecuję, że będę często zaglądać i komentować :)
    Dużo weny
    Ginger

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie piszesz.kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnie piszesz.kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    świetny rozdział, ale tak naprawdę gdzie wylądował, mam nadzieję, że Natan nim się zajmie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem po tym rozdziale w nienormalnym stanie 😖 Pozytywnie oczywiście 😃
    Daughter Coś Tam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy