niedziela, 8 marca 2015

I - Rozdział 5

\`\`\
\`\`\`\
\`\`\`\`\
\`\`\`\`\`\
\`\`\`\`\`\`\
\`\`\`\`\`\`\`\
\`\`\`\`\`\`\`\`\
\`\`\`\`\`\`\`\`\`\
Oficjalnie ogłaszam, że w naszej małej ankiecie, większość odpowiedzi była pozytywna. Zatem jestem zaszczycona mogąc poinformować was, rusza mój fanpage. Dzięki temu, będziecie zawsze na bieżąco. FB

Teraz czas chyba przejść do komentarzy ;)

Daga, też nie lubię Dursley'ów - mało powiedziane, nie cierpię ich - też bym tam wparowała i też smuci mnie historia Harry'ego, pomimo, że sama ją napisałam.
Harry już znalazł kogoś, kto się nim zaopiekuję. ;)

Yuki-chan, miło mi.

Skompikowana - kalipso nereid, nie obrazisz się jak będę cię tak nazywać, dziękuję, aktualność na fb.

Anonimku, cieszę się, że się podoba, aktualności na fb.

Anonimku, mówisz i masz.
-----------------------------------—

Do wszystkich anonimków, podpisujcie się jakoś, nawet zwykłym X, jeżeli jest was więcej, to nie wiadomo, komu odpowiadam.
:)


0oOo0

Rozdział 5 | Pobudka


            Mijał już któryś z kolei tydzień od odnalezienia chłopca przez Natana. Miał on wiele wątpliwości, jednak starał się tym nie przejmować i zwycięsko brnął na przód. Kruz spojrzał czule na Harry’ego przeczesując jego mokre od potu włosy. Przez te trzy tygodnie unikał spotkania ze stadem i można powiedzieć, że raczej mu to wychodziło W momencie, gdy znalazł chłopca,w jego głowie pałętała się jedna myśl, która prawdopodobnie wkrótce się spełni . Jest to dziwne przeświadczenie. Z pewnością nie jest ono naturalne, ale sprawdza się za każdym razem.

            Kruz zmienił okład na czole Pottera. Zajmował się on nim przez dzień i noc. Był tym wszystkim zmęczony. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze zbliżająca się wielkimi krokami pełnia. Trzy dni przed nią nastąpią wakacje. Rodzice nie mogli się już doczekać powrotu swoich kruszyn, które kruszynami już nie były, bo miały około szesnastu lat. Od piętnastego roku każde z nich uczyło się w szkole z internatem, reszta zostawała i pomagała stadzie podczas pełni.  Nastolatki co roku wyjeżdżały, by powrócić dzień po zakończeniu roku szkolnego. Dzieci, które pozostały,  można by naliczyć na palcach, ich liczba wynosiła okrągłe dziesięć. Poza nimi powrócą też rodziny, które na czas roku szkolnego wyjeżdżają  za granicę do pracy.
        Natan najbardziej obawiał się powrotu przyjaciółki. Miał wątpliwości, ponieważ jest ona jedną z nielicznych osób  mogącą odkryć chłopca.

  Z pewnością zastanawiające jest, gdzie osiadły się opisywane postaci. Natan po tym, jak znalazł chłopca i trzymał go już w ramiona, po krótkim namyśle udał się do kryjówki. Znalazł ją w wieku czternastu lat. Była to grota znajdująca się u końca lasu.

            Mężczyzna podniósł  zmęczony wzrok w momencie, gdy Harry  zaczął  majaczyć.

– To boli! – krzyknął, a Kruza przeszły ciarki. Naprawdę martwił się o Pottera.

Nie przejmował się już swym zmęczeniem, podniósł się na równe nogi i podszedł do Harry’ego  i  zaczął się  nim zajmować . Zmienił okład, Zmierzył temperaturę . Zmartwił się, gdyż ona w  ogóle nie spadała , po mimo, że wcześniej zastosował potrzebne do tego zabiegi. Potter miał  już prawię czterdzieści stopni, co napawało Natana strachem Odwrócił się do leków. Choć był niepewny   napoił Pottera eliksirem, okrył go  ciepłą kołdrą. Przeczesał jego włosy raz jeszcze i czule się uśmiechając,  opuścił grotę  , udając się na obiad.

            Gdy  tylko Kruz  wszedł do budynku,  od razu skierował się do swego pokoju. Lubił to pomieszczenie. Było utrzymane w szarej tonacji. Podłogę pokrywał gruby, puszysty malinowy dywan, a łóżko błękitna pościel. Meble wykonane były  z dębu, a drzwi to zwykły sklepowy  plastik. Zawsze rozbawiało go to wyrażenie. Skierował się do szafy, wyjął   z niej zielony ręcznik i czyste ubrania. Na strój składała się biała rozpinana koszula oraz niebieskie jeansy, wyciągnął również  bieliznę i wszedł do łazienki.

            Co go skusiło, by zaopiekować się tym chłopcem ? Przecież on nie umie się zaopiekować nawet sobą, jak często mówiła jego koleżanka  – Alice. Ciągle się zaniedbywał. Co prawda, gdy dorósł,  zmieniło  się to. Nie rozumiał, dlaczego w momencie, kiedy zobaczył małego brzdąca, nie mógł się nim nie zająć. Czy było to tylko chwilą słabości? A może to  chęć posiadania rodziny nie dawała mu spokoju?

            Szybko dokończył branie  prysznica   zakręcając  chłodniejącą wodę. Ubrał się, na nogi założył jeszcze brązowe adidasy i powolnym krokiem, zamykając drzwi pokoju, udał się do jadalni.

            Gdy znalazł się w pomieszczeniu , pierwszym,  co go przywitało, był panujący wszędzie harmider.

            –  Wreszcie postanowiłeś zaszczycić nas swą obecnością – Samiec alfa zwrócił się do Natana.  

Skierował w jego stronę wzrok i sztucznie się uśmiechnął.

– Tak, przepraszam, że nie pojawiałem się od dłuższego czasu – Przymilnie odezwał się do wodza .  Był to wysoki mężczyzna o brązowych włosach sięgających do ramion. Miał chabrowe oczy i ciągle palił papierosy. Przy nim swe miejsce zajmowała jego  żona,  blondwłosa kobieta, która naturalnie jest ruda,  mile się do niego uśmiechała. Gdy zwrócił się tutaj  z prośbą o przyjęcie do stada,   to ona przekonała   męża, by dał mu szansę się wytłumaczyć.  Wtargnięcie na jego teren było zdradą , ponieważ czarodzieje, a on owym był, mieli podpisany pakt, który zakazuje pojawiania się w ich pobliżu. Zabijał takie osoby, nie dając nawet chwili na wytłumaczenie. Zasady trochę się zmieniły od tego czasu, bo teraz tyczyło  się to tylko osób dorosłych, ale i tak są one bezwzględne i okrutne. – Widzę, że i dla mnie jest porcja.  – Usiadł  na swym miejscu,   sięgając po łyżkę. Ze smakiem zaczął zajadać się   ulubioną zupą.

– A nie mówiłam! – Zwycięski  dziecięcy krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Była to córka Astora. Siedziała obok swej matki. Jadalnia była pełna niezwykłych osób. Ludzie należący do stada mieli różną narodowość. Nie tylko pochodzili oni z Anglii, mieszkały tam również Francuzi, Irlandczycy itd.– Ha! Od razu przyszedł na swoje ulubione danie! Jesteś mi winny nasz zakład! – wykrzyknęła radośnie do „kucharza ”.

– Tak, tak,  masz tutaj te lody. – Podszedł  do Marlenki  i wcisnął jej w ręce truskawkowy deser.

– Zakładałeś się z dzieckiem! – Wściekły krzyk jej matki rozniósł się po całym domu. – Mam nadzieję, że wiesz, co cię za chwilę czeka – powiedziała już dziwnie spokojnym głosem.

            On jednak już uciekał. Gdy ta kobieta  się wkurzy, jest naprawdę źle.

– Spokojnie,  Neli.  – Mąż  próbował ją jakoś uspokoić. - Nic się nie dzieje. Nie martw się. Nie musisz się nim przejmować. Ja już sam go ukatrupię. 
To było jeszcze gorszę  doznanie.

            W między czasie , gdy w ogromnym budynku,  muszącym pomieścić ponad czterdzieści osób odbywały się kłótnie, modlitwy, obiady i inne  zdarzenia, Harry  obudził się ze snu. Pełen wątpliwości podniósł się do siadu a następnie wstał , by powolnym oraz chwiejnym krokiem opuścić miejsce   odpoczynku.

– Gdzie jestem? – zapytał się sam siebie ochrypłym głosem.

0oOo0

Beta: Degausser

3 komentarze:

  1. O.O OOOoooooo, ja chcę jeszczeeeeeeee~!!!!!!!! Tak strasznie, strasznie, STRASZNIE jestem ciekawa, co dalej!!! Rrraaaaaannnyyyyyyy~!!! Ech, no nic. Muszę się uzbroić w cierpliwość. Rozdział super, szkoda tylko, że tak szybko się kończy.. No, ale cóż. Kurczę no, nie wiem, co jeszcze ci napisać, więc po prostu życzę WODOSPADÓW WENY, MNÓSTWA CHĘCI na pisanie i CZASU też.
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział nie mogę się doczekać następnego
    pozdrawiam Diuna

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    rozdział wspaniały, mam nadzieję, że nic mu się nie stanie, i jestem ciekawa jak to dalej poprowadzisz...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy